Nawet pierwsze odcinki są bardzo dobre. Niezwykle sensownie, składnie i emocjonująco nakręcony. Główni aktorzy jak dla mnie perfekcyjnie dopasowani. Paul Sorvino to wiadomo, niemal jak Marlon Brando wypada jako ojciec chrzestny na emeryturze, dobrze go znów zobaczyć w gangsterskich klimatach. Tak samo jak i Kima Coatesa - niby w komediach też daje radę, ale jako taki szemrany typ wypada zawsze przekonująco, też powrót do sprawdzonego emploi, ale jak najbardziej udany.

Najlepszy serial, jaki wpadł na Netflix od czasu "Haunting of the Hill House".

Pan Kim Coates chyba po prostu farbuje włosy a nie tylko do tej roli. Co do głosu to mnie irytował bardziej tej adwokatki Vito. Trafiłem przypadkiem na netflixie. Jestem w połowie 3 odcinka 1 sezonu. Bardzo fajny serial i pokazujący do tej pory nie dotykaną wcześniej jak mi się wydaje historię mafii z Montrealu.